środa, 1 listopada 2017

Skarpetki, czyli wpis nostalgiczny





Robiąc porządki w folderach znalazłam zdjęcie pierwszych wydzierganych własnoręcznie skarpetek.
Od dwudziestu lat dziergam. Mając lat naście potrafiłam robić skomplikowane wzory wrabiane i warkocze. A pierwsze skarpetki wydziergałam dopiero dwa lata temu.
A wszystko to dlatego, że przeżyłam niemal trzy dekady święcie wierząc w jeden z dziewiarskich mitów - ten, że dzierganie skarpet to umiejętność niedostępna profanom, a już w ogóle dzierganie pięty porównywane być może jedynie do pilotowania boeinga. 

Ale że lubię zmierzać się z rozmaitymi wyzwaniami i przekraczać własne ograniczenia, postanowiłam opanować tę skomplikowaną czynność, dostępną jedynie wtajemniczonym dziewiarkom. Jak po wiedzę, to do Intensywnej, więc powyższe dwie pary wydziergałam wraz z jej tutorialem: http://intensywniekreatywna.blogspot.com/2013/01/razempetki-prolog.html.
Pierwsza para (te malutkie) powstały w jeden wieczór, a ja ciagle zastanawiałam się, gdzie jest haczyk. Bo to przecież banalnie proste jest, nawet ta nieszczęsna pięta... 

Popełniłam potem jeszcze kilka par tę samą techniką (kształtowanie pięty rzędami skróconymi), potem zrobiłam jeszcze jedną parę z bardziej skomplikowaną konstrukcją pięty, także dzięki tutorialowi Intensywnej - http://www.intensywniekreatywna.pl/mgliste-skarpetki-wpis-aktualizowany -  a potem to już poszło. Gdy mamy dobrze rozpisany wzór, dzierganie skarpetek nie różni się niczym od dziergania szalika, po prostu idzie się za opisem, bo każdy opis jest po prostu sekwencją prawych, lewych, a także dodawanych i zamykanych oczek. Przy dzierganiu metodą magic loop odpada nam też uciążliwość manipulowania pięcioma drutami i ciągłe łapanie wysuwających się drutów.

Jeśli więc nigdy nie dziergałyście skarpet, to czas obalić mit Nieosiągalnej Pięty - to naprawdę nie jest tak trudne, jak się powszechnie wydaje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz