Po ciepłym marcu nadeszło
niespodziewane zlodowacenie na początku kwietnia. Wykończyło mi
wiele roślin w ogrodzie, które radośnie puściły się ku
marcowemu słonku, by ulec brutalnej sile kwietniowego mrozu. Wobec
takiego powrotu zimy poczułam chęć na coś ciepłego i
energetycznego na drutach.
Z zasobów wygrzebałam tęczową
Alize Angora Gold, która choć dość podła w składzie (80 %
akryl, 10 % mohair, 10 % wełna), jest bardzo miła w dotyku i nie
skrzypi akrylowo.
Potrzebowałam czegoś do noszenia na
co dzień, bez wielkiego namaszczenia, do częstego prania i bez
konieczności każdorazowego blokowania.
Wzór to Whiffle
Bird , bardzo przyjemny w dzierganiu i pasujący do włóczki.
Tylko że zanim skończyłam fala
mrozów ustąpiła i nadeszła wiosna.
Ale nic to, jesień już
prawie blisko :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz