Z odległych czasów mojego dzieciństwa pamiętam noszone przez
moje koleżanki koszmarne „gościowe” papucie, dziergane zazwyczaj przez ich
babcie z jakichś koszmarnych melanżów, utworzonych zapewne z popularnych
wówczas anilan. Wtedy dziękowałam niebiosom, że moja babcia takowych nie
dzierga (dziergała za to grube skarpety z własnoręcznie uprzędzionej, gryzącej
jak wata szklana, wełny), teraz, z perspektywy dorosłej dziewiarki , zachodzę w
głowę, czemu tamte papucie były zawsze takie ohydne. Czemu te babcie uparcie
łączyły te resztki włóczek w niestrawne,
sraczkowate melanże, zamiast zrobić np. drobne paseczki. No i rozumiem, że
chodziło o wykorzystanie resztek, ale na Jowisza, na kapcie noszone przez dzieci
„w ludziach” można chyba było odżałować jakieś lepsze włóczki, w końcu
poszłoby tego może kilkadziesiąt metrów,
Tak czy owak, mimo że osobiście nie byłam zmuszona do
noszenia sraczkowatych paputków, miałam przez wiele lat uraz do dzierganych
kapci. I dopiero przypadkowo odkryte wzory kapci na Ravelry odkryły przede mną
potencjał takich robótek. To moja pierwsza para - wzór darmowy z Ravelry http://www.ravelry.com/patterns/library/mjs.
Dzierga się toto
błyskawicznie, można pobawić się kolorem albo wykończeniem, fajny pomysł na
prezent last minute dla marznących w stópki.
Z tymi muszę się niestety pożegnać, gdyż siostra moja
ujrzała zdjęcia i, przywołując nie ulegający odparciu argument zbliżających się
urodzin, zażądała ich dla siebie. Uszyję jej więc do kompletu gustowny woreczek
na kapcie i niech jadą w świat.
Ale żeby nie było – postanowiłam stawić czoła demonom
przeszłości i wydziergać na próbę kapcie według tamtych paputkowych wzorów.
Fakt, dzierga się szybko, bo i wzór niezbyt skomplikowany:
Czy bym nosiła? Raczej mm… niekoniecznie.
Choć wobec groźby odmrożenia sobie gdzieś stóp pewnie bym
się przełamała. Kolejne stópogrzewacze wydziergam
jednak według innego wzoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz