Kocham dzianinę i noszę ją w dzień powszechny i świąteczny.
W swetrach dłubię w ogrodzie, zbieram grzyby i bawię się z dziećmi. Moje dzieci
również chodzą w sweterkach na co dzień.
Nie cyngolimy się, że się ubrudzą albo skulkują. Kupiłam dobrą golarkę
do swetrów, a lata prób i błędów zaowocowały sprawnym systemem prania
dzianiny. I tu dochodzę do wyznania
tytułowego – większość moich swetrów piorę w pralce. Uszyma duszy mojej słyszę
już okrzyki zgrozy wydobywające się z dziewiarskich piersi, ale wierzcie mi –
nie chodzimy w sfilcowanych ścierach.
Oczywiście – organiczne kaszmiry z uduchowionych kóz,
ręcznie czesanych przy wtórze cytry o pierwszym blasku jutrzenki prałabym tylko ręcznie. Ale nie miewam
takowych, więc nie piorę. Moje swetry i akcesoria są zazwyczaj ze średniej i
dobrej jakości wełny, wełny z minimalnym
dodatkiem akrylu, bawełny i alpaki. Sweterki dzieci to w większości bawełna,
natomiast te cieplejsze to zazwyczaj akryl z wełną 50/50.
Gdy mowa o praniu swetrów, jak mantra powtarzane jest
przekonanie, że pralka nieodwołalnie sfilcuje wełnę, nawet przy praniu w 30
stopniach. Ileż to razy słyszałam, że komuś się coś sfilcowało, „a przecież
prał programem do delikatnych”. No właśnie. Program do tkanin delikatnych TO
NIE JEST program do wełny!!! W całym procesie nie chodzi bowiem o temperaturę
prania – przecież wełnę można nawet gotować! Każdy, kto farbował wełnę „w
garze” wie, że przędza bulgocze sobie radośnie w barwniku i nic jej zazwyczaj
nie jest (no, chyba że niecierpliwa farbiarka nie wytrzyma i za wcześnie
wyciągnie wełnę do dalszej obróbki ;) ). Filcowanie wełny następuje w momencie, gdy wełna poddana jest nagłej
zmianie temperatury, i co ważne - różnica tych temperatur nie musi być wcale
taka duża. Więc nawet 30 stopni w niewłaściwym programie (lub przy praniu
ręcznym) może nam wełnę sfilcować, jeśli do płukania użyta zostanie zimna woda.
Bo pozornie program do prania wełny niczym się nie różni od programu do prania
tkanin delikatnych – niskie temperatury, krótszy cały cykl, mniej obrotów przy
wirowaniu – stąd wiele osób traktuje je wymiennie. A tymczasem różnica jest
zasadnicza – w programie do prania wełny woda do płukania podgrzewana jest do
takiej samej temperatury, jak woda prania. W programie do delikatnych (w
niemieckich pralkach określanym zwykle jako program do jedwabiu) nie ma tej
opcji, więc płukanie odbywa się jak w pozostałych programach – w wodzie zimnej.
I stąd te skutki.
Nie jest oczywiście tak, że wszystko jak leci piorę w pralce.
Nie oszukujmy się, pranie, nawet w programie do wełny i specjalistycznych
detergentach, nie służy dzianinie. Więc kiedy mogę, traktuję moje dzianiny
ulgowo. Ale niestety, sweterkom noszonym przez dzieci nie wystarczy ugniatanie
w Eucalanie, tu już trzeba wytoczyć mocniejsze działa. Moja wielka czwórka do
konserwacji dzianiny wygląda więc tak:
1.
Eucalan. Każda dziewiarka zna – superwydajny,
kanadyjski eliksir do pielęgnacji dzianiny. Namaczam w nim udziergi prosto z
drutów, żeby wyrównać oczka, szybko przepieram chusty, czapki i ogólnie -
dzianinę wymagającą tylko lekkiego odświeżenia.
2.
Szampon dla dzieci. Wełna to bądź co bądź
sierść, więc do prania większych zabrudzeń można użyć łagodnego szamponu dla
dzieci – nie jest tak silny, jak detergent, ale tym samym łagodniej obchodzi
się z dzianiną niż środek typowo piorący. Ja od lat stosuję Bambi. Piorę w nim
ręcznie lekko zabrudzone swetry, którym odświeżenie w Eucalanie nie wystarczy,
ale też zapieram nim plamy na swetrach wrzucanych do pralki.
3.
Którykolwiek z popularnych środków do prania
wełny. Perła, Perwoll, Coral… Sweterki dzieci, moje swetry „robocze” –
wszystko, co wymaga solidnego wyprania w pralce.
4.
Ocet. Płukanie – zawsze, gdy piorę dzianinę
szamponem lub detergentem do wełny. Konserwuje kolor, zamyka łuski wełny. Przy
praniu w pralce wlewam 2 łyżki do zasobnika na płyn do płukania, przy praniu
ręcznym – dodaję do ostatniego płukania, w proporcji 1 łyżkę octu na miskę wody (oczywiście nie
dotyczy to prania w Eucalanie, do którego nie stosuje się już żadnych innych
środków). Do prania wełny nigdy nie stosuję płynu do płukania – wnika pod
łuski, „rozpulchnia” wełnę i niepotrzebnie ją osłabia.
Pranie wełny jest trochę bardziej uciążliwe, niż pranie
przemysłowych dzianin, ale nie ma co demonizować – większość zwykłych,
codziennych udziergów można prać w pralce, jeśli zachowa się minimum
ostrożności przy wyborze programu i środków do prania. Nośmy wełnę na co dzień
i nie bójmy się jej normalnie użytkować.
A jeśli już zdarzy się nam filcowa katastrofa (np. jakaś
rękawiczka zabłąkana w rękawie), to polecam sposób Anki – Skakanki na
„odfilcowanie”: http://ankikankankiskakanki.blogspot.com/2012/04/odfilcowana-tunika.html To naprawdę działa!
Bardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuńFaktycznie jeśli chodzi o samo pranie to warto jest wiedzieć co i kiedy można prać. Ja również przy okazji polecam usługi od http://serwisagd.wroclaw.pl/oferta-naprawa-agd ponieważ może nam się przydać taka usługa naprawy sprzętu AGD.
OdpowiedzUsuńDla mnie również bardzo ważnym urządzeniem jest zmywarka ale niestety moja jakiś czas temu uległa awarii. Na całe szczęście w serwisie https://serwisagd-technik.pl/naprawa-zmywarek-wroclaw/ praktycznie od ręki poradzono sobie z jej naprawą.
OdpowiedzUsuńSą specjalne programy do prania wełny, jeśli taki włączymy to ubrania na pewno nie ulegną uszkodzeniu. Poza programem znaczenie ma również jakie środki do prania użyjemy. Do wełny najlepiej sprawdzi się płyn zamiast proszku. Na pewno dobrym wyborem będzie Ekologiczny płyn do prania który w żaden sposób nie uszkodzi delikatnych włókien a przy tym usunie wszystkie plamy.
OdpowiedzUsuń